W tym artykule dowiesz się o pięciu największych mitach w treningu wspinaczkowym, które wciąż są powszechnie powtarzane, mimo że znacząco ograniczają progres i rozwój, a także mogą być niebezpieczne.
1. Trening Na Chwytotablicy Jest Niebezpieczny
Naszym pierwszym i chyba najpopularniejszym mitem jest twierdzenie, że trening na chwytotablicy jest niebezpieczny. To zupełna nieprawda. Powiedziałbym wręcz, że chwytotablica jest bezpieczniejsza niż samo wspinanie. Dla porównania, podczas boulderingu uderzasz dynamicznie do chwytu, co generuje niekontrolowaną siłę i może nagle spowodować, że palce się otworzą. Na chwytotablicy masz pełną kontrolę – możesz spokojnie zawisnąć, regulować obciążenie i stopniowo je zwiększać, co pozwala palcom przyzwyczaić się do większej intensywności.
Moim zdaniem trening na chwytotablicy to forma prewencji. W kontrolowany sposób adaptujesz palce do wysokich obciążeń, dzięki czemu później, podczas dynamicznych ruchów na ścianie, są one lepiej przygotowane, a wspinanie staje się bezpieczniejsze.
2. Początkujący Nie Powinni Trenować Siłowo
Drugi mit jest jeszcze gorszy niż poprzedni – twierdzenie, że początkujący nie powinni trenować siłowo. To chyba najgorsza rada, jaką można dostać. Jeśli od początku nie zaczniesz dbać o swoje ciało, to narażasz się na kontuzje, bóle, brak mobilności i mniejszą siłę na ścianie. Im wcześniej zaczniesz, tym lepiej – unikniesz niepotrzebnych problemów wynikających z braku treningu siłowego.
Sam pamiętam, jak kiedyś nie robiłem takich ćwiczeń i ciągle bolały mnie łokcie i barki. Dopiero gdy włączyłem trening siłowy, poczułem, że moje ciało wraca do normy, a na ścianie jestem o wiele silniejszy. Jeśli dopiero zaczynasz przygodę wspinaczkową, to faktycznie powinieneś skupić się głównie na wspinaniu, ale 30 minut treningu siłowego w tygodniu nie tylko nie zaszkodzi, ale wręcz drastycznie poprawi twoje wyniki.
3. Trening Nóg Dla Wspinaczy Jest Zbędny
Trzeci mit dotyczy treningu nóg, które wielu wspinaczy niestety pomija. Z mojego doświadczenia, to ogromny błąd, bo silne nogi są kluczowe z kilku powodów. Po pierwsze, zmniejszasz ryzyko kontuzji dolnych partii ciała, które zdarzają się częściej, niż mogłoby się wydawać. Po drugie, większa siła i moc w nogach znacząco pomaga podczas dynamicznych ruchów na boulderach czy np. przy wchodzeniu na jedną nogę w połogu lub haczeniu pięty, gdzie naprawdę trzeba to robić aktywnie.
Kolejna sprawa to core. Ćwiczenia, takie jak przysiady czy martwy ciąg, doskonale angażują mięśnie głębokie. Po takim treningu poczujesz, że lepiej trzymasz napięcie na ścianie, szczególnie w przewieszeniu na małych stopniach, gdzie nogi łatwo mogą wypaść. Oczywiście, nie ma potrzeby trenować nóg tak często, jak górnej części ciała, aby nie nabierać zbędnej masy. Jednak wprowadzenie takiego treningu raz w tygodniu zdecydowanie się opłaca – zwiększy twoją siłę, moc i zredukuje ryzyko kontuzji.
4. Trening Ustrukturyzowany Jest Niepotrzebny, Wystarczy Więcej Się Wspinać
Często słyszy się we wspinaniu, że jeśli chcesz robić progres, to po prostu więcej się wspinaj. Niestety, ta rada prędzej czy później przestaje działać. Wielu wspinaczy, którzy do mnie trafili, było przez długi czas w trybie „więcej wspinania”, ale bez wyraźnych postępów. Wspinanie nie jest tak proste, jak się wydaje – na początku boulderowanie po krawądkach może wystarczyć, żeby wzmocnić palce, ale z czasem trzeba połączyć trening na chwytotablicy z ustrukturyzowanym boulderingiem, aby dalej widzieć postępy.
Podobnie jest we wspinaczce z liną. Początkowo progres wynika z samego wspinania po drogach, jednak bez zastosowania specyficznych metod treningowych, wytrzymałość może szybko stanąć w miejscu. Ten mit łączy się też z poprzednim – trening to forma przygotowania do wspinania, która nie tylko wspiera rozwój, ale i zapobiega kontuzjom, pozwalając ci wspinać się dłużej i bezpieczniej. Jeśli chcesz robić progres, ustrukturyzowany trening to jedyna droga. Bez tego można łatwo wpaść w stagnację lub, co gorsza, nabawić się kontuzji.
5. Nie Trenuj Chwytu Zamkniętego
Tutaj pewnie wiele osób się zdziwi, że o tym mówię, ponieważ chwyt zamknięty uchodzi za bardzo niebezpieczny we wspinaniu. Popatrzmy na dwa scenariusze: w pierwszym ktoś unika trenowania tego chwytu, a następnie wspina się po drodze w pionie, łapiąc krawądki chwytem zamkniętym. Niestety, nigdy go nie używał i się kontuzjuję.
W drugim scenariuszu ta sama osoba trenuje na niskiej intensywności chwyt zamknięty na chwytotablicy i stopniowo zwiększa intensywność, a także używa go czasami podczas boulderingu. Gdy teraz podejdzie do drogi, nie dozna kontuzji, bo jej palce były przygotowywane w kontrolowany sposób do tego agresywnego chwytu.